Szczurek Anatol i straszny kot część 1

O SZCZURKU ANATOLU POWIEŚĆ W ODCINKACH. Odc. 8 cz.1

 

Alarm w Akademii wył jak szalony. Szyby drżały od wysokiego dźwięku a wychylona przez okno starsza pani z  pierwszego piętra nie miała zadowolonej miny.

– To już drugi raz w tym tygodniu – mruknęła pani Justynka wyłączając upiorne tony w sekretariacie. Telefon z firmy ochroniarskiej monitorującej budynek Akademii sprawił, że jak pędzona wiatrem przyjechała na Ratuszową, aby sprawdzić co się stało. W Akademii wszystko wydawało się w porządku. Dlaczego włącza się ten alarm? O co tu chodzi? Jeszcze chwila i sąsiedzi zaczną wzywać policję… wzrok pani Justynki szybko lustrował sekretariat.

– Pewnie Anatol robi jakieś psikusy. To przestaje być śmieszne! – pani Justynka jak co dzień zabierała się do pracy. Po raz kolejny musiała przyjść wcześniej aby wyłączyć ten nieszczęsny alarm.

Anatol tymczasem spał smacznie w swoim gniazdku na strychu i nie wiedział nic na temat tego co dzieje się nad ranem w Akademii.

– Anatolu! Musimy poważnie porozmawiać! – pani Justynka, po zakończonych zajęciach, krzyknęła w stronę poruszającej się firanki.

Rozmowa odbyła się a i owszem ale Anatol nie do końca wiedział o co chodzi. Alarm? Jaki alarm, on przecież śpi smacznie i nawet nic nie słyszy… Trzeba to zbadać. Jest to prawdziwa zagadka i wyzwanie!

Najpierw – obserwacja. Gdy tylko zapadł zmrok, Anatol zakradł się do Akademii i z kawałkiem ciasta, zajął swoją pozycję. Na wszelki wypadek ukrył się dobrze na wysokim regale z książkami.

– Teraz trzeba tylko czekać… – pomyślał Anatol i … zasnął.

Obudziły go hałasy dobiegające z łazienki. Szczerze mówiąc , był to niezły łomot!. Anatolowi  zjeżyła się sierść na grzbiecie. Coś się dzieje, tylko co to jest? W dodatku nic nie widać! Poruszył wąsikami aby wywąchać  źródło niebezpieczeństwa. Coś szurało, przemieszczało się w ciemnościach. Szczurek wytężył słuch. Delikatne stąpanie a potem hałas,  szybsze kroki i znów jakiś łoskot.

– To się dzieje w sekretariacie! – olśnienie spłynęło na Anatola razem z pierwszymi promieniami słońca wpadającymi przez okno.  – Muszę się tam dostać !

Zadanie było trudne, ale wykonalne. Szybko przeanalizował trasę i w ciągu sekundy znalazł się na dystrybutorze wody. Rozpłaszczył się na butli i obserwował.

Kot leżał na podłodze sekretariatu a jego ogon drgał i nerwowo zamiatał posadzkę. Anatol wstrzymał oddech. Serce biło mu gwałtownie i tak głośno, że wydawało mu się, że kot za chwilę odwróci wielki łeb i spojrzy na niego…

 

Ciąg dalszy nastąpi

Zachowujemy reżim sanitarny